Wszystko mnie bolało głowa, ręce, nogi wszystko!!! Jaka byłam głupia, że nikogo nie wyczułam! Cholera!!
Oczy miałam zawiązane a ręce i nogi miałam przypięte najprawdopodobniej jakimiś łańcuchami do ściany. Było źle i to mnie przerażało, chociaż to nie był pierwszy raz, kiedy byłam przetrzymywana, ale tym razem było inaczej. Bo nie było powodu by mnie porywać, coś mi tu śmierdziało, ale nie przychodziło mi nic do głowy co by wyjaśniło sytuacje w które się właśnie znajdowałam. Moje rozmyślanie przerwał zgrzyt otwieranych drzwi. Poczułam chakre co najmniej szóstki osób, otoczyli mnie. Jeden z nich zbliżył się do mnie. Usłyszałam jak odpina łańcuchy, boleśnie uderzyłam o ziemie, poczułam metaliczny posmak w ustach.
-Chwyćcie ją, zagrzmiał jeden z nich. Poczułam jak chwytają mnie za ręce i nogi, próbowałam się szarpać ale nic to nie dawało.
-przytrzymajcie jej głowę! Usłyszałam po czym zostałam brutalnie pociągnięta za włosy, tak że nie mogłam poruszać głową.Poczułam ukucie igły. Moje serce zaczęło jeszcze szybciej bić co wydawało mi się być nie możliwe, poczułam jak rozwiązują mi oczy. Obraz był za mazany, ale po chwili wrócił do normy. Było ciemno jedyne światło dawała pochodnia, która znajdowała się na przeciwległej ścianie. Spojrzałam na swoich oprawców, lecz to co zobaczyłam jednak mnie w żaden sposób nie zaskoczyło.
-no proszę! warknęłam, pieski Danzo czyżby postanowił się mnie pozbyć?? zapytałam z cynicznym uśmieszkiem.
-zważaj na słowa dziewczynko, Słysząc kpinę w jego głosie rzuciłam mu wściekłe spojrzenie. Mylisz się ma on nieco inne zamiary wobec ciebie.
-a konkretnie? zapytałam trochę zaskoczona,
-konkretnie to zaraz zobaczysz i zaśmiał się perfidnie. Głupie psy Danzo!! Pomyślałam jeszcze raz przeklinając się za swoją nie ostrożności. Znów poczułam szarpnięcie zmuszając mnie, abym klęczałam przed tym gnojem.
Zobaczyłam jak sięga po coś do kabury.
-Wiesz może co to jest? Zapytał się mnie pokazując mi mały brązowy zwój z jakimś czerwonym znakiem, który widziałam po raz pierwszy raz na oczy.
- Wszechwiedząca to ja nie jestem, powiedziałam ostro nie miałam ochoty na żadne gierki.
-Mógłbyś przejść do rzeczy? Zapytałam spokojniej,
-No cóż w sumie się nie dziwie, skoro to zakazany zwój. W takim razie oświecę cię, o to ten zwój ładne parę lat temu zdobył nasz pan.
-Raczej ukradł, przerwałam mu z kpiną w głosie.
Udając że tego nie usłyszał kontynuował dalej.
-Dzięki temu zwoju nałożymy na ciebie Fukujū no shīru.
- pieczęć posłuszeństwa, stwierdziłam zaniepokojona.
-Może znasz takie stare powiedzenie? zapytał się z wyższością w głosie.
- przyjaciół trzymaj blisko a..
- a wrogów jeszcze bliżej, dokończyłam szeptem nie zdolna na nic więcej. Nie nie mogłam zdradzić wioski, Naruto, Tsunade! Wole już śmierć od roli zdrajcy! Nie chce być pustą marionetką, pomyślałam rozgoryczona. Zauważyłam jak zaczyna rozwijać zwój, już wiałam spróbować uciec, gdy poczułam jak znowu mnie chwytają skutecznie przyciskając do ziemi.
-Puśćcie mnie do cholery!! Krzyczałam szarpiąc się, nie widząc jednak żadnego efektu przestałam, więc tak miałam skończyć? Jako kolejny piesek Danzo, jako szpieg i zdrajca. Popatrzałam jak składa pieczęcie po czym zamknęłam oczy.
-Obyście wszyscy zgnili w piekle, powiedziałam z mrożącym krew w żyłach głosem, którym się po sobie nigdy nie spodziewałam. Po czym usłyszałam huk i głosy wydające się dobiegać do mnie z daleka.
-cholera to Akatsuki uciekamy!
-a ona?
-nie mamy czasu!
Ostatnie co usłyszałam to oddalające się kroki.
Super blog... jestem ciekawa co będzie dalej, czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na blogu: http://hawai-itasaku.blogspot.com/ bądź na gg 8505803 (jak ci wygodniej). Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńjezu świetnie piszesz :dd mam nadzieje że nie pożucisz pisania czekam na kolejnom notke
OdpowiedzUsuńDzięki :D
Usuń