sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 1

                                       

Ogarnięta smutkiem i żalem do samej siebie wlokłam się uliczkami konohy, czując na plecach palące spojrzenia mieszkańców. Było im mnie żal tej małej, żałosnej i słabej dziewczynki, która nie potrafiła nawet zatrzymać swojego przyjaciela. Mimo tego iż wiedziałam, że nie mają mi  tego za złe, to nadal czuje poczucie winy. Mam dość odgrywania żałosnej, małej, irytującej dziewczynki. Udowodnię że mnie również na coś stać. Sprowadzę go z powrotem!
4 Lata później 
Zmierzałam szybkim krokiem w kierunku siedziby hokage. Kolejna misja, pomyślałam ze znużeniem. Ostatnio było już ich kilka, więc nie uśmiechało mi się  iść na kolejną. Po zapukaniu i usłyszeniu głośnego,,Wejść"wkroczyłam do pomieszczenia. Moja drużyna ANBU już na mnie czekała klęcząc przed piątą. Szybko dołączyłam do nich.
-Skoro już wszyscy się zebrali czeka was misja rangi A, która będzie polegać na przekazaniu dwóch zwojów. Jeden dostarczycie  do wioski piasku, drugi do wioski  chmur. 
Powiedziała podając mi dwa zwoje.
-Ruszacie jutro z samego rana, jakieś pytania ?
-nie! Odpowiedzieliśmy wspólnie.
-w takim razie wynocha!
Po chwili wszyscy rozpłynęliśmy się w kłębie dymu.
Wracając do domu wstąpiłam do budki z ramenem. 
-Dzień dobry, przywitałam się z właścicielem.
-Witaj sakuro dawno się nie widzieliśmy!
-wie pan taka już praca, uśmiechnęłam się nieśmiało
-no tak! Ponoć od jakiegoś czasu należysz do ANBU. Musisz mieć teraz dużo roboty. 
- taaa  nie da się zaprzeczyć, powiedziałam z niezadowoloną miną. 
-Takie już życie, stwierdził posępnie, no cóż co mogę panience podać?
- Dwie miski ramenu na wynos.
-Już się robi!
Chwyciłam leżącą na blacie serwetkę i zaczęłam się nią bawić, czekając na swoje zamówienie.
Przez ostatnie cztery lata poświęciłam się treningom i misją. Poprawiłam swoje umiejętności, ale nie byłam pewna czy to wystarczy. Zmieniłam się i każdy mi to mówi, oczywiście nie na gorsze a lepsze. Przestałam tak często płakać i użalać się nad sobą. Chociaż myślę że to była kwestia wieku. Każdy się zmienia z upływem lat. ,,Dojrzałość'' każdego to dopada, nie zawsze  potrafimy  to zauważyć dopóki ktoś nam tego nie oznajmi.
Poczułam zbliżającą się od tyłu chakre, którą bardzo dobrze znałam. Nie dając nic po sobie poznać dalej maltretowałam biedną serwetkę. Kiedy dana, bardzo znana mi osoba była o mały krok za mną zniknęłam w kłębie dymu. Pojawiłam się za nim uderzyłam go w głowę.
-Naruto nikt ci nie mówił że dame nie podchodzi się od tyłu?  Zapytałam rozbawiona widząc jego nie zadowoloną minę. Ten się odwrócił i tylko podrapał głupkowato po głowie.
-Ale Sakurciu nie gniewaj się po prostu.....
-po prostu co?! Krzyknęłam udając oburzenie. Biedak się skulił a ja z całej siły próbowałam powstrzymać fale śmiechu.
-Doskonale wiesz, że mogłabym ci coś zrobić. Shinobi nie podchodzi się od tyłu. Pouczyłam go rzucając mu karcące spojrzenie. 
- Wiem przepraszam Sakura, jego mina spochmurniała
westchnęłam.
-Masz ochotę na ramen? Zapytałam go a jego twarz przyozdobił uśmiech. Usieliśmy obok siebie, zamówiliśmy dla każdego po porcji ramenu po czym zaczęliśmy rozmowę. Odkąd wstąpiłam do ANBU kompletnie odcięłam się od życia towarzyskiego, ciągły natłok misji mi na nie, nie pozwalał. Po skończeniu  ramenu jak najszybciej ulotniłam się do domu, mimo licznych protestów blondyna. Po powrocie do domu jak najszybciej przygotowałam rzeczy na jutrzejszą misje, po czym wzięłam długi, relaksujący prysznic.
Opatulona puszystym ręcznikiem podeszłam do okna. Zerknęłam w górę by przyjrzeć się nocnemu niebu, po czym ruszyłam do łóżka by oddać się w ramiona morfeusza.   






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz